wczasy, wakacje, urlop
27 February 2013r.
Dno pradoliny Łeby. człowiek i jego osiedle; miejsce ich zajęły torfowiska i podmokłe łąki. Od czasu do czasu zauważyć się dają starorzecza Łeby. Często w dużych nawet połaciach występuje skarłowaciały las, na który składają się: sosna, brzoza i wierzba. Roślinność typowo bagienna. Jedyny ślad działalności człowieka to rowy odwadniające obszary łąkowe zajmujące tu wiele miejsca. Zbocza tego odcinka pradoliny osiągającej za Lęborkiem szerokość 5 km znacznie złagodniały. kierujemy się teraz ku jej wlotowi do morza. Im bardziej zbliżamy się ku północy, tym szersza jest pradolina i bardziej zanikają jej zbocza. Tuż przy morzu pradolina zakończona jest wielkim rozlewiskiem jez. Łeby. Leży ono bezpośrednio na dnie pradoliny, bez oprawy stoków, otoczone płaszczyznami łąk. Jedyną, ale za to niespodziewaną jego dekorację stanowi od strony północnej wysoki do 40 m wał wydm odcinający jezioro od morza. Niewątpliwe piękno krajobrazowe tego zakątka polega na zestawieniu zieleni borów i łąk oraz błękitu nieba i jeziora przekreślonego na horyzoncie śnieżnobiałą smugą wydm. Na przesmyku między Jez. Sarbskim i Łebą położony jest port rybacki Łeba, przy ujściu rzeki o tej samej nazwie. Dostęp do samego morza utrudnia szeroki na 500 m wał wydm. W oczach się mieni od błękitu morza i nieba i bieli przemytego piasku wydmowego. Cały krajobraz pławi się w blasku i cieple jaskrawego słońca. Opisana wyżej pradolina Łeby dość luźno łączy się z ogólnym systemem pradoliny pomorskiej; być może, że stanowi ona samodzielną formę młodszą, pochodzącą z późniejszego stadium cofania się lodowca. Właściwa pradolina pomorska w tym regionie ma przebieg mniej więcej następujący: górnym biegiem Słupi aż do jej kolana koło Bar-nowa, stąd kieruje się na Trzebielino w dorzeczu Wieprzy, dalej biegnie Wieprzą aż do Ciecholubia, przekracza dział wodny między Wieprzą a Grabową, przecina dolinę Grabowej koło Polanowa, wpada w dolinę Radwy, dopływu Parsęty. Pradolina pomorska stanowi potężną rynnę wyraźnie odcinającą pas pojezierzy od pasa moreny dennej. W zestawieniu z łagodnie falistym krajobrazem zielonych pól moreny dennej, krajobrazem pielęgnowanym przez człowieka, z głębokiej rynny pradoliny wieje siła i dzikość natury pierwotnej, wobec której kultura rezygnuje ze swych wpływów i zaborczości. W wędrówce po tym regionie pradolina pomorska zjawia się zawsze niespodzianie. Na falistej, oblanej jasnym słońcem wysoczyźnie nic z daleka nie zwiastuje istnienia tej wielkiej i potężnej formy wgłębnej. Dopiero gdy wędrowiec staje na jej krawędzi, oczom jego przedstawia się szeroka rynna o kierunku równoleżnikowym, dużej głębokości, stromych stokach, podmokłym lub torfiastym podłożu zajętym przez łąki lub bagna. Całe obszary zarośnięte są gęstą wikliną. W miejscach suchszych występują zagajniki. Częstym zjawiskiem są niewielkie jeziorka lub ich ślady zarośnięte roślinnością bagienną. Stojącemu na krawędzi pradoliny nasuwa się myśl, jak potężne być musiały masy wód lodowcowych, które potrafiły w pradziejach stworzyć tę wielką, potężną formę. Pradolina skutkiem swej podmokłości i wysokich brzegów jest wielką przeszkodą w komunikacji. Szosy i linie kolejowe biegnące na północ przecinają ją tylko w miejscach najdogodniejszych, wykorzystując obniżenia stoku i twardsze podłoże dna. Na północ od pojezierzy rozciąga się szerokim pasem morena denna, zbudowana przeważnie z ciężkich glin. Jest to obszar najbardziej przydatny pod uprawę roli, toteż pola orne zajmują tu 60% powierzchni, a lasy jedynie 20%. Leżą tu największe w tym regionie miasta: Słupsk i Sławno — pierwsze z nich położone nad środkowym biegiem Słupi, drugie nad Wieprzą. Oba miasta są węzłami dróg bitych i kolejowych przecinających gęstą siecią wysoczyznę. Myliłby się jednak ten, kto by przypuszczał, że okolice Słupska i Sławna to teren równy, nie interesujący dla oka ze względu na swą monotonię. Obszary równinne znajdują się jedynie w najbliższym sąsiedztwie tych miast. W regionie tym są tylko sporadyczne okazje oglądania równi w krajobrazie, reszta bowiem wysoczyzny, w dalszym zasięgu od Słupska i Sławna, to kraj bogato sfalowany. Wśród gęsto rozsianych pagórków o niewielkiej wysokości względnej brak typowych dla okolic Lęborka i Bytowa oczek jeziernych. Jedyne większe Jez. Łętowskie w pobliżu Ko-rzybia, w dolinie Wieprzy, o powierzchni około 7 km2, bardzo płytkie, nie jest właściwie jeziorem moreny dennej, lecz raczej resztą zastoiska, które zajmowało ongiś wielokrotnie większy obszar. W drodze ze Słupska nad Jez. Gardzieńskie widnieje na horyzoncie potężna kulminacja pokryta ciemnym lasem. To odosobniony w tej okolicy garb moreny czołowej wyskakujący z płaskiej wysoczyzny. Od strony Słupska okazuje się, że nie jest to wał o jednym ciągu, jakich było wiele w pasie pojezierzy. Zupełnie wyraźnie odrębnie występujące pagórki ustawione są tu w jednym szeregu. Największą wysokość (115 m) i jednocześnie stromość stoków wykazuje Rowokół,na odcinku Grabowej. odosobnione, piękne wzniesienie, położone koło Smołdzina w pobliżu Jez. Gardzieńskiego. Stąd roztacza się wspaniały widok w kierunku morza: smugi białych wydm na horyzoncie, a u stóp stromo opadających stoków Rowokołu przeogromny błękit — pięciokilometrowej szerokości — Jez. Gardzieńskiego. Jezioro to, podobnie zresztą jak jez. Łeba, jest dawną zatoką morską, dziś odciętą od morza i zamkniętą mierzeją, zbudowaną z wydm osiągających miejscami 30 m wysokości. Dojeżdżamy do Ustki, aby obejrzeć je z bliska. Wybrzeże jest tu bardzo urozmaicone. Wysoczyzną dochodząca na tym odcinku aż do samego morza opada dość stromym, ale niewysokim stopniem. Wał wydm nadmorskich zasypuje stok wysoczyzny czyniąc brzeg piaszczystym. Stojąc na daleko w morze wysuniętym molo obserwować możemy tylko w pewnych partiach wolne od piasku wydmowego odcinki wybrzeża. Są one wysokie (do 25 m), urwisto opadające ku morzu. To klif — typ wybrzeża rzadko spotykany nad polskim Bałtykiem. Ustka to port rybacki i węglowy, często odwiedzany przez statki przeważnie duńskie i szwedzkie zawijające tu po węgiel. Gdy patrzymy z mola na wybrzeże ciągnące się w kierunku zachodnim, zauważymy daleko w morze wysunięty pas lądu. To przylądek Jarosławca, jedyny przylądek na wybrzeżu Pomorza Zach. Posuwamy się pasem nizin nadmorskich w jego kierunku. Monotonię krajobrazu urozmaicają częste stopnie terenu, które mijamy na naszej drodze. Być może, że to dawne linie wybrzeża klifowego. Kiedyś było tu zapewne morze, a wysoczyzną opadała ku niemu ostrym stopniem. Dziś morze się cofnęło znacznie na północ, w terenie zaś pozostały dawne jego linie brzegowe, zaznaczone jako stopnie. Drugą taką pozostałością po dawnych zatokach morskich to ciągnące się wzdłuż wybrzeża jeziora: znane nam już jez. Łeba i Gardzieńskie, jez. Wicko, Kopań i Bukowe. Zwierciadła ich wód wznoszą się nad średnim poziomem Bałtyku zaledwie 20—30 cm. Teren, po którym posuwamy się w kierunku Jarosławca, to pas nizin nadbrzeżnych. Łatwo stwierdzić można, że w regionie tym jest on bardzo wąski, gdyż wysoczyzną łagodnym stokiem podchodzi bardzo blisko ku morzu. Nawet w przestrzeń między jez. Wicko a Ustką wdziera się wysoczyzną i tylko na niewielkich bardzo przestrzeniach musi ustąpić miejsca obszarom podmokłym. Zajęte są one przez łąki i torfowiska.